niedziela, 23 listopada 2014

Jesienne nowości w kosmetyczce - min. Catrice, Inglot, L'oreal, Makeup Revolution

Ostatni miesiąc zaowocował u mnie w wiele nowości kosmetycznych, między innymi za sprawą promocji w Rossmannie 1+1, wyprzedaży w Biedronce, czy też faktu wyjazdu do Warszawy. Kupiłam trochę rzeczy ze swojej wishlisty i produkty, które wydały mi się interesujące. Po tym krótkim wstępie zapraszam do zdjęć i krótkich opisów pierwszych wrażeń.


Zamiennik Tangle Teezer


Już od jakiegoś czasu planowałam kupno kompaktowej wersji Tangle Teezera, ponieważ to cacko, które sprawia,że rozczesywanie włosów jest wygodne i mniej bolesne. Zawsze brałam w podróż swoją wersje Eite, jednak nie chciałam, aby włoski szybko się wygięły. Podczas robienia zamówienia na Allegro natknęłam się na tą imitację Tangle Teezera w wersji kompaktowej za aż 5,49! Stwierdziłam więc, że tak na prawdę nie mam wiele do stracenia. Szczotka okazała się być przyzwoitym akcesorium do włosów, jednak ten kto miał kiedyś do czynienia z oryginałem od razu wyczuje różnice. Włoski są dużo bardziej sztywne, przez co trzeba dobrze ją wyczuć, aby nie podrapać sobie całej głowy.




LOVELY seria ClassicNude i Gloss like gel 
od lewej: nr 85, nr 369, nr 7, nr 237

W tym przypadku skorzystałam z promocji 1+1, jeden lakier kosztuje ok. 5,50, więc za cztery sztuki zapłaciłam lekko ponad dyszke. Najbardziej oczarował mnie kolor nr 237 z serii Gloss like gel, który pięknie błyszczy i idealnie pasuje kolorem do szminki Rimmel Hydra Renew kolor 360 As you want Victoria. Zaciekawił mnie też czarny z bordowymi i brązowymi drobinkami, które delikatnie mienią się na zdjęciu, jest to kolor nr 85. Pozostała dwójka to klasyczna czerwień, trochę ciemniejsza niż na zdjęciu - nr 369, a lakier z serii Nude to kolor nr 7, on też jest ciemniejszy w rzeczywistości, to taki klasyczny beż. Niestety nie udało mi się dobrze odwzorować ich kolorów.

MAYBELLIN Big Eyes Vollum' Express
MISS SPORTY Fabolous Eyes Eyeshadow Pencil 
Eyeshadow Pencil - 130 Sweet Berry 
Cień w kredce również kupiłam na allegro za kwotę 2,20 zł. Jest bardzo miękka i mocno napigmentowana, ale ma dość tłustawą konsystencje, dlatego wymaga zagruntowania cieniem.



Po pozytywnych opiniach maskary Big Eyes oczekiwalam super wydłużenia i pogrubienia, ale nadal nie wiem co sądzę na jej temat, z rzetelną recenzją muszę trochę się jeszcze wstrzymać, ale na pewno Was o tym poinformuję! Na pewno fajna jest idea dwóch różnych szczoteczek w jednym produkcie. Ja swoją maskarę kupiłam w Biedronce za 12 zł.

130 Sweet Berry

RIMMEL Stay Matte Long lasting pressed powder
MAC Fix+ Setting spray
LADYCODE by Bell Blush Colour Luminous skin



Puder dostałam za darmo podczas gdy moja mama kupowała podkład w Rossmanie, jednak z tego co wiem jego cena to czasem na promocji ok. 17 zl, za 14 gram produktu. A jeżeli chodzi o moje odczucia to ja jestem nim zauroczona. Jak na razie to moja skóra codziennie nawet po kilku godzinach w szkole jest matowa i świeża, do tego ma fajny uniwersalny kolor. Mat nie jest płaski, daje zdrowy i trwały efekt. Mam nadzieję, ze nasze relacje się nie zmienią.

Mgiełkę z MAC kupiłam podczas pobytu w Warszawie. Zdecydowałam się na podróżną wersję, aby dobrze ją przetestować. Pojemność to 30 ml za 42 zł, to nadal jest drogo. Efekt jest bardzo lśniący, makijaż wygląda naturalniej, skóra się pięknie, zdrowo i bardzo elegancko mieni.

Róż z Biedronki kupiłam za 3 zł, niestety wyrzuciłam kartonik gdzie były wszystkie informacje, gramatura i kolor. Wydaję mi się,że to numer 22, ale nie ręczę za to. Jest to śliczny chłodny, cukierkowy kolor, bardzo dobrze napigmentowany, daje świeży efekt, delikatnie odbijający światło.

od lewej: Ladycode róż, Stay Matte Transparent 001

CATRICE Liquid Metal Eyeshadow
MAKEUP REVOLUTION Redemption Palette
INGLOT Fall in Love cień do powiek



Cienie z serii Liquid Metal od dłuższego czasu kusiły mnie swoim blaskiem, podczas zakupów w Naturze, akurat najbardziej interesujący mnie kolor był za 9,99 zł. Jest to odcień 060 - Petrol Pan, wydaję mi się, że zostają one wycofane z regularnej sprzedaży, dlatego udało mi się kupić je trochę taniej. Kolor jest przepiękny, wielowymiarowy i cudnie się mieni, planuję wykorzystać go w moim andrzejkowym makijażu inspirowanym Beyonce!

Paletę z Makeup Revolution dostałam w prezencie od cioci z Wielkiej Brytanii. Akurat jej wybór padł na matową paletę 12 naturalnych cieni. Kolorystyka jest bardzo uniwersalna, można rzec podstawowa. Pigmentacja zależy od odcienia, ale jest raczej dobra. Na razie zaskakuje mnie długotrwałość tej paletki, ale o niej będzie osobny post po dłuższym testowaniu. 

Cień z Inglota, z nowej serii Fall in Love był dodatkiem do gazety Glamour. Ja nigdzie nie mogłam znaleźć najbardziej interesującego mnie koloru, czyli chłodnego fioletu. W sumie to w ogóle nie mogłam odnaleźć ich w kioskach i Empikach, szukałam nawet podczas pobytu w Warszawie i Gdańsku. Dopiero moja mama znalazła ostatni egzemplarz z ciepłym iskrzącym brązem, kolor 156 Goldenbrown. Jakość mnie bardzo zadowala, ma bardzo ładne dość metaliczne wykończenie. 

od lewej: Catice Liquid Metal 060 Petrol Pan, Inglot 156


MANHATTAN Soft Mat Lip cream
ESSENCE lipliner


Matowy błyszczyk z Manhattanu to też zakup z Allegro, kosztowała 4,98 zł. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że jest beznadziejna. Smuży się, jest pół transparentna i długo zastyga. Kolor jest piękny, jednak chyba mi nie pasuję. Muszę dłużej się jej przyjrzeć.


Essence wprowadziło do swojej gamy konturówek wersję przeźroczystą. Ucieszyłam się, gdy to odkryłam i bez zastanowienia ją wzięłam. Uwielbiam konturówki z Essence, na razie mam trzy plus ta przeźroczysta, są tanie - 4,99 zł i dobre - napigmentowane, kremowe, długo się trzymają, matowe. Zrobię kiedyś osobny post dotyczący tych cudeniek i w przy okazji wspomnę o tej nowości, ponieważ na razie nie miałam okazji jej przetestować.

Manhattan Soft Mat 31 S

MAX FACTOR Whipped Creme Foundation
L'OREAL True Match Super Blendeble Makeup


Podkłady to ostatnie zakupy makijażowe z Allegro. Mój wybór padł na podkład zachwalany przez moją kuzynkę Whipped Creme, podkład w musie. Kosztował 15,99 zł, a w sklepach kosztuje ok. 50 zł. Nie dość, że zaoszczędziłam to jeszcze mam niedostępny w Polsce kolor - 40 Light Ivory, gdzie nasza gama zaczyna się od - 45 Warm Almond, jeszcze go nie testowałam, więc może skuszę się na jakiś 'Test na żywo'. Drugi produkt to bardzo lubiany przeze mnie podkład True Match w amerykańskiej wersji bez pompki, u nas jest dostępna tylko z pompką, którą również miałam i bardzo lubię. Podkład kosztował 19,50 zł. Jest rzadki w swojej konsystencji i daje ładny efekt, jego osobną recenzję również zamieszczę na blogu w przyszłym czasie!


MAX FACTOR                                 L'OREAL

Dziękuję Wam za przeczytanie tego posta i zapraszam w przyszłości po więcej, zamierzam odświeżyć trochę bloga i regularniej o niego dbać. Zachęcam do komentarzy, pytań i poleceń! Do następnego! :*